I kiedy wychodzę na spacer zabieram ją ze sobą. Zawsze blisko, tuż obok. Kroczy ze mną. Moja czułość. Jej płomień jest intensywny. Mam jej w sobie całkiem dużo. Chcę się nią dzielić, gdy dotykam roślin i zwierząt, kiedy spotykam nieznajomego i wymieniamy kilka zdań na temat psów, odnajdywaniu się w obecnej sytuacji czy czerpaniu z życia w Krakowie. Temat do rozmowy zawsze się znajdzie. Mam szczęście do (nie)przypadkowych spotkań starszych ludzi z widoczną mądrością w oczach. Pierwszego z nich w tym roku spotkałam podczas noworocznego spaceru. Sukiennice tonęły we mgle, ptaki latały poruszone po szarym niebie, pustki zaglądały z każdego miejsca, ale wtedy wyłonił się On. Ubrany niedbale, ale z pomysłem. Miał taką iskrę w oczach. Zaczepił mnie, kiedy wpatrywałam się w Kościół Mariacki. Usłyszałam wtedy „mieszkam tutaj od zawsze, ale każdego dnia wychodzę z domu i zachwycam się nowym zakątkiem tego miasta”. To było jak promień światła, który trafił wprost do mojego serca. Poczułam takie ciepło i zrozumienie. Szybko odwzajemniłam uśmiech i okazałam czułość w rozmowie. Później temat zszedł na młodych ludzi ozdabiających Kraków swoim muzycznym talentem. Jestem im wdzięczna za to, bo każdy, nawet ten najbardziej obskurny, obsikany mur zyskuje magii jeśli otoczy się go mgiełką talentu i nasze oczy będą chciały to dostrzec.
Poranek. Sto razy piszę słowo dziękuję. I choć na usta ciśnie się więcej słów, to jednak w nich ukryte jest sedno. Nadzieja, która świeci w ciemności i miłość, która unosi do góry, kiedy nogi nie chcą iść dalej. Wiara, że wystarczy sił i ta myśl, że jesteś bezpieczny. Ten rok był dla wielu zaskoczeniem... kiedy za oknem wybuchła upragniona wiosna, zakwitły kwiaty, my oglądaliśmy świat zza szyby. Pozostawieni sami sobie, własnym myślom, planom. Przez moment wielu z nas pomyślało, że „komuś się to przyśniło”. Może nasze przebudzenie miało wydarzyć się właśnie wtedy? Kiedy budzi się wiosna?
Dziękuję...
Nie ma na świecie takiej rzeczy, która zastąpiłaby matczyne ramiona czy czas podarowany małej istotce. Czułość, uwaga, wsłuchiwanie się w potrzeby to klucz do bycia blisko... nie byłabym sobą, gdybym ten wpis zaczęła innymi słowami. Jako mama na pełen etat staram się dawać od siebie maksymalnie dużo. Rozmawiam, słucham, tłumaczę, uczę się cierpliwości (każdego dnia) i staram się, aby czas, który spędzam z moim synkiem był jak najbardziej wartościowy dla niego. Imponuje mi niezwykła wyobraźnia dziecka... czasem potrzeba naprawdę niewiele, aby stworzyć coś bajkowego. Kawałek stołu, kocyk, papierowe karteczki, makaron przesypywany do pudełek - przykłady można mnożyć, jednak co zrobić, kiedy chcecie obdarować Wasze dziecko lub innego maluszka jakimś pięknym (i najlepiej trafionym) prezentem...