Cześć Wam! Wracam do Was z małą aktualizacją mojej codziennej pielęgnacji. Dzisiaj na pierwszy ogień idą produkty, które pomagają mi zniwelować oznaki stresu, zmęczenia oraz niedoboru światła. Wiem, że najlepszym specyfikiem na moje troski byłby powrót słonecznej wiosny, niestety zanim to nastąpi czeka nas jeszcze kilka tygodni szarego i deszczowego klimatu... W związku z tym, nie pozostaje nam nic innego, jak korzystanie z dobrodziejstw zamkniętych w szklanych (i nie tylko) tubkach. Jeśli jesteście ciekawe mojej opinii - zapraszam!
Kremy Clarins z linii Multi - Active doskonale wpisują się w moją obecną aurę. Po pierwsze odżywiają, chronią skórę przed negatywnym wpływem stresu oraz zanieczyszczeniami powietrza, a także świetnie nawilżają (czego obecnie szczególnie potrzebuję, ponieważ jestem w trakcie serii zabiegów mikrodermabrazji). Wersja
Multi - Active Nuit (niebieskie opakowanie) to krem na noc wzbogacony o wyciąg roślinny z dzikiego ostu, wykazuje on właściwości antyutleniające i rewitalizujące, a zawarty w nim mak kalifornijski
niweluje skutki nieprzespanych nocy, w rezultacie czego skóra jest gładka i wypoczęta, a zmarszczki wyraźnie wygładzone.
Natomiast wersja
Multi - Active Jour (różowe opakowanie) to lekki krem przeznaczony na dzień, bogaty w ekstrakt z krzewu Myrothamnus’a (południowoafrykańskiej rośliny), który także niweluje widoczne niedobory snu oraz nadaje naszej skórze subtelny blask i pięknie ją wygładza. Obecnie stosuję go z powodzeniem jako bazę pod podkład.
(Do kupienia
na stronie Clarins)
Bum olejkowy trwa u mnie w najlepsze! Tym razem w moje ręce trafił regenerujący olejek na noc -
Origins High-Potency Niht-A-Mins. Nakładając go na twarz mam wrażenie, że przenoszę się w krainę cudów, a to wszystko za sprawą zawartych w nim składników. Marka Origins bazuje przede wszystkim na składnikach roślinnych oraz olejkach aromatycznych. Po użyciu tego specyfiku na noc, moja skóra po przebudzeniu jest niezwykle gładka i rozświetlona, a sam zapach (za sprawą ekstraktu z wanilii) całkowicie uzależnia. Ponadto sprzyja odprężeniu, relaksuje umysł oraz zapewnia spokojny sen, wykorzystując działanie silnych olejków eterycznych, w tym waleriany, neroli oraz ostropestu.
(Do kupienia w sklepie firmowym
Origins w Warszawie oraz perfumerii Sephora)
Maseczka z siemienia lnianego to najlepsze źródło regeneracji i nawilżenia dla mojej skóry. Dzięki zawartej witaminie E, zwanej "witaminą młodości", opóźnia procesy starzenia się skóry, wykazuje działanie przeciwzapalne oraz zmiękczające. Po jej zastosowaniu moja skóra jest wyraźnie wygładzona, miękka i elastyczna. Zwężają się pory oraz znikają uciążliwe zaczerwienienia. Żałuję, że odkryłam ją dopiero niedawno, ponieważ jest bardzo skuteczna, a jednocześnie tania i łatwa w wykonaniu!
Do przygotowania tej maseczki potrzebujemy 2/3 łyżki siemienia lnianego oraz wrzątek. Mieszamy do uzyskania konsystencji maski i nakładamy na twarz, szyję oraz dekolt. Po upływie 15-20 minut zmywamy ciepłą wodą. I cieszymy się gładką cerą! :)
(Do kupienia w Rossmannie)
Mam nadzieje, że moje nowości kosmetyczne sprawdzą się również u Was. A jeśli znacie inne kosmetyki, które na co dzień pomogą nam utrzymać nawilżoną i rozjaśnioną skórę koniecznie dajcie znać w komentarzach. Będą służyć nam wszystkim w celu osiągnięcia piękna! :)
bardzo przydatny post, szczególnie, że sama jestem na etapie poszukiwania idealnego kremu na dzień i na noc ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się!
Usuńdzieki za maseczke,ktora zapobiegnie starzeniu sie mojej skory.Super,jeszcze raz dziekuje.Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńMaskę bardzo polecam! :)
UsuńCudownie nawilża i wygładza.
Mam pytanie dla jakiego wieku,sa te kremy ktore polecasz.Zatanawiam sie czy tylko dla takich mlodych jak ty czy moga je stosowac tez osoby troche starsze.sciskam!!
OdpowiedzUsuńPrzeznaczone są głównie dla kobiet około 30 roku życia (niwelują pierwsze oznaki starzenia).
UsuńŚciskam! :)
Ja jestem teraz na 'etapie' mydlarni u Franciszka. Wszystko z tego sklepu darzę miłością <3 do kupienia jest tam m. in. mydło z gajów oliwnych Aleppo (moja ojcowizna!!!) jest niezastąpione w codziennej pielęgnacji nie tylko ciała ale i jako proszek do prania i wiele innych. Algowe maseczki z różnym przeznaczeniem do różnych rodzajów cery, guam (najwierniejszy sprzymierzeniec w walce z cellulitem!!!), peelingi cukrowe, balsamy do ciala z masłem shea (mój ulubiony jest o zapachu magnolii), samo masło shea, mydło na bazi koziego mleka z jaśminem, a nawet kryształy ałunu. Jest tam cała masa produktów na bazie darów natury, które sobie cenię i gorąco polecam! nie będę się rozpisywać co jak działa, jeśli macie ochotę zapraszam do sklepów i tu: http://www.ufranciszka.pl/
OdpowiedzUsuńKremy Clarins to najlepsze kremy, jakich kiedykolwiek używałam :)
OdpowiedzUsuńtez uwazam,ze kremy tej firmy sa dobre
OdpowiedzUsuńJest piatkowy wieczor,okazja do wyprobowania polecanej przez Ciebie maseczki.Dzieki<3
OdpowiedzUsuńDzis proba maseczki nawilzajacej,korzystam z Twojej propozycji.pOZDRAWIAM!!
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia? :)
UsuńTeż ten len długi czas stosowałam! Ale do twarzy teraz przerzuciłam się na krem z filtratem ślimaka tej nowej marki Benton dostępnej np w douglasie. Krem stosuję codziennie, bo idealnie nawilża i uelastycznia moją cerę :)
OdpowiedzUsuń