5 marca 2016

Twój płacz nie jest oznaką słabości - uwierz mi


blog o życiu | psychologia | refleksje o zyciu

Mokre policzki, kończące się wino w kieliszku, głucha cisza i tysiące pytań w głowie. Nie zawsze wiesz skąd pojawiło się w Tobie to dziwne uczucie pustki - krzyczącej i jakby wiedzącej coś więcej... Chcesz je zabić albo chociaż uciszyć, ale wtedy łzy płyną jeszcze mocniej. Poranek pełen zwątpień i cierpka noc przychodzą znienacka - możesz przed nimi uciekać, ale nie pozbędziesz się ich niczym sukienki po całym dniu. 


Płacz nie jest dla mnie niczym wstydliwym, jako "dusza wrażliwca" wiem, że kiedy nadchodzi muszę go wypłakać, zapoznać się z nim i oczyścić siebie. To moja wewnętrzna terapia i plaster na zadrapania, które są efektem smutnych sytuacji, bolesnych przeżyć, niewłaściwych słów, a czasem gestów. Przecież wiesz, że czasem niewiele trzeba, aby Cię poruszyć. Każda z nas ma taki czas, że nawet zachmurzone niebo albo niewinne potknięcie staje się powodem idealnym do przepłakania całego popołudnia. Psychoterapeuta Jeffrey A. Kottler twierdzi, że każdy z nas ma swój rezerwuar emocji. Kiedy dopadają nas momenty kryzysu, oszołomienia czy dezorientacji nasz system przepełnia się i płyną nam łzy... To jak długo on trwa - zależy od wielkości naszego rezerwuaru, ale musisz wiedzieć jedno, według Kottlera powstrzymywanie go prowadzi nawet do zaburzeń psychicznych.

Kiedy przychodzi ten czas, przyjmij go, wypłacz, wykrzycz (najlepiej w poduszkę) i posłuchaj pewnej inspirującej opowieści krążącej w Internecie:
placz to nie slabosc | blog o zyciu | psychologia

"Drogą, gdzieś daleko za miastem, szła zgarbiona staruszka. Mimo, że wiekowa i siwa, uśmiechała się łagodnie, a z jej twarzy emanowała jakaś młodzieńcza radość. Nagle, na drodze dostrzegła postać: zgarbioną, ledwo widoczną w cieniu drzewa.

Kim jesteś? - zapytała. - Ja, ja jestem Smutek. - Ach! Smutek! - zawołała staruszka z taką radością, jakby spotkała znajomego.

- Znasz mnie? - zapytał smutek ze zdziwieniem. - Oczywiście, przecież niejeden raz towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce.

- To czemu przede mną nie uciekasz, czemu się mnie nie boisz? - Głuptasie, powiedziała staruszka - przecież dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego, kto przed Tobą ucieka.

Smutek pokiwał głową i opowiedział o ludziach, którzy nie chcą go znać. Boją się go jak morowej zarazy. Wynaleźli setki sposobów, aby przed nim uciec.

Mówią: "życie jest krótkie, bawmy się", a potem dostają wrzodów żołądka. Twierdzą, że życie jest ciężkie i wszystko trzeba wytrzymać, a od tego ściskania i ukrywania dostają zawału, albo ciężko chorują. Mówią: trzeba tylko umieć się bawić. I niszczą to, co nigdy nie powinno być zniszczone, albo tańczą opętańczy taniec, żeby nie czuć smutku. Zalewają go alkoholem, uciekają od niego na koniec świata.

Przecież ja tylko chce pomóc człowiekowi - mówił Smutek. Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się sam ze sobą. Zbudować schronienie, w którym może leczyć swoje rany.


Cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany, która co pewien czas się otwiera.

Dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć to co go boli. Na to nie pomogą tymczasowe opatrunki, ani pancerz pozornej siły czy zgorzknienia."

Płacz i momenty wyciszenia budują nas oraz pozwalają spojrzeć na wiele sytuacji z innej perspektywy. Jeśli wstydziłaś się tego - przestań już i pamiętaj, że po każdej burzy wychodzi słońce a nadzieja pozostaje z nami do końca, niezależnie od tego, co się dzieje...

Ściskam Was moje kochane Dziewczyny!

zdjęcia: Pinterest
« Nowszy post Starszy post »

21 komentarzy

  1. ale trafilas z tym postem bo akurat rycze od rana, niestety nie pomogl, ale fajnie ze jest ktos jeszcze oprocz mnie kto uwaza ze ludzie maja prawo do smutku i bycia nieszczesliwym. mam dosc tej kulturowej nagonki na to ze trzeba byc w zyciu szczesliwym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio również przechodziłam nieco gorszy czas...ale ta sytuacja pozwoliła mi spojrzeć na odcienie smutku z całkowicie innej strony. Dzięki niej zrozumiałam, że łzy oraz smutek są normalne, a czasem wręcz koniecznie!
      Trzymam za Ciebie kciuki i ściskam! :)

      Usuń
  2. Piękne słowa! myślę, że pomogą mi w stanie kryzysowym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę!
      PS. Oby tych stanów było jak najmniej :*

      Usuń
  3. Piękne słowa. Ja jestem straszną beksą, porusza mnie praktycznie wszystko i nic nie potrafię trzymać w sobie.
    Pozdrawiam
    marysia-k

    OdpowiedzUsuń
  4. i jak pasuje do mojej sytuacji..akurat rozstałam się z chłopakiem..ciężko z tym sobie poradzić..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę wielu sił i jestem pewna, że życie niebawem przyniesie Ci jakieś pozytywne doświadczenia! Ściskam mocno! :*

      Usuń
  5. Jestem bardzo wrażliwa i czesto płaczę zwłaszcza wtedy jak mąż ma nockę i jestem sama i faktycznie czuje sie lepiej dziękuję Ci za ten wpis ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anetko ściskam cię i dziękuję za każdy Twój komentarz!
      :)

      Usuń
  6. Inspirująca historia.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. to pierwszy wpis, ktory czytam na tym blogu poleconym mi przez bardzo wartosciowa kolezanke.
    Swietnie ujety "problem" lez, przeplakanych dni i nocy a historia o smutku jakze prawdziwa.
    Przypomina mi wspanialy film animowany " W glowie sie nie miesci" gdzie dopiero gdy smutek zostaje zaakceptowany i znajduje wlasciwe miejsce w tej animowanej "glowie" calosc, wszystkie uczucia znajduja wlasciwa rownowage. Niby film animowany ale moim zdaniem z ogromnym przeslaniem dla doroslych...
    a bloga mam zamiar sledzic.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że trafiłaś do mnie! Dziękuję za polecenie tego filmu, z pewnością go obejrzę - w końcu nadchodzi weekend! :)
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  8. Dziękuję Ci za ten tekst! Akurat teraz go potrzebowałam, mam niezbyt dobry okres w życiu i szukam czegoś, co by mnie podniosło na duchu i ten tekst taki jest.
    Dziękuję i kłaniam się nisko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że znalazłam bratnią duszę!
      Ściskam Cię mocno! :)

      PS. Gratuluję wspaniałego bloga!

      Usuń
  9. bardzo wartościowy wpis Cammy, dziękuję Ci! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Placz nie jest mi obcy ,mam go na zawolanie ,lzy leca mi nawet z radosci w momentach wzruszenia,plakalam nawet w czasie swojej przysiegi malzenskiej.Swietny post,jak zwykle napisane przez ciebie teksty maja zawsze piekne i glebokie przeslanie.Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się okazuje płacz ma bardzo wiele twarzy i tak naprawdę żadna z nich nie powinna być dla nas obca. Bardzo Ci dziękuję za podzielenie się ze mną swoją historią! Ściskam ciepło! :)

      Usuń
  11. Bardzo ciekawy tekst, poleciłam go koleżankom!
    Pozdrawiam serdecznie i wolnej chwili zapraszam na mój blog
    http://moda.rybka.waw.pl/

    OdpowiedzUsuń

Instagram