19 sierpnia 2016

Czym jest dla mnie podróżowanie? Moja podróż marzeń


podroz marzen | kapelusz | blog o modzie | moda | podroze cammy
Podróż to rozwój. Wyruszając w drogę zdajemy się na los, szeroko otwieramy oczy i z ciekawością dziecka doświadczamy bogatej codzienności, której często nie zauważamy będąc w domu. Zmęczeni i znudzeni obowiązkami, wędrujemy utartymi ścieżkami, trzymamy się od lat tych samych zasad i nie dostrzegamy, że wokół nas coś się dzieje. Dopiero w podróżowaniu zmienia się nasze postrzeganie, stajemy się uważni i otwarci na nowe doświadczenia, smaki, doznania czy zapachy. Wszystko, co dotyka nas po drodze sprawia, że nabieramy odwagi i często decydujemy się na rzeczy, których nigdy nie zrobilibyśmy siedząc w swoim wygodnym fotelu w domu…

Pamiętacie jak rok temu napisałam listę moich marzeń? Zdecydowana większość przedstawionych planów to podróże, którymi pragnęłam wypełnić swoje życie. Kilka z nich już udało mi się zrealizować, kolejne rodzą się spontanicznie lub cierpliwie czekają w kolejce. Po tych kilku miesiącach mogę powiedzieć, że realizowanie własnych marzeń naprawdę uszczęśliwia i sprawia, że wracam do domu pełna sił i nowej energii, gotowa do efektywniejszego funkcjonowania.

Nguyen Quy Duc powiedział, że "nomadzi dawnych czasów podróżowali w poszukiwaniu jedzenia, schronienia, wody; nomadzi współcześni podróżują w poszukiwaniu siebie".

To prawda. Podróż pozwala obserwować nam własne emocje, teleportować umysł do chwili obecnej i  czerpać radość z dnia codziennego. W codziennym biegu życia często zapominamy jak ważne miejsce w naszym życiu zajmują bliscy, co znaczy sprawność, zdrowie i umiejętność doceniania chwili. Dopiero tam, odcięta od mniejszych i większych zmartwień, komunikuje się w stu procentach ze sobą. Poza tym podróż uczy nas cierpliwości, wytrwałości i samodzielności. Naszą podróż na Sycylię zorganizowaliśmy sami, dotarliśmy na lotnisko w Katanii około 3 nad ranem. Wokół panowała dziwna i niezręczna cisza. Zresztą wyobraź sobie, co mogłam czuć, kiedy w obliczu ostatnich, przykrych wydarzeń, mija Cię w środku nocy grupa nieznanych mężczyzn. W ciszy uspokajałam swoją wyobraźnię i głośno dyskutowałam ze sobą w myślach, przecież to tylko - moja zmęczona długą podróżą wyobraźnia. Wszystko skończyło się dobrze. Zasnęłam na ramieniu mojego męża i obudziły mnie pierwsze promienie sycylijskiego słońca. Wtedy poczułam, jeszcze większą moc i ochotę na odkrywanie nowych zakątków świata...

wakacje | rainbow |konkurs wakacyjny

Inny wymiar


Zachłysnęłam się pięknem tego świata i przypadkowo odkryłam, że mniejsze czy większe podróże napędzają moją ciekawość świata i sprawiają, że staje się bardziej odważna, także w swoich codziennych decyzjach. Już się od tego nie uwolnię, nawet nie próbuję - uwielbiam poznawać nową kultury, prowadzić rozmowy z lokalnymi mieszkańcami, podpatrywać ich sposób życia i choć przez chwilę błądzić ich ścieżkami. Każda podróż przenosi mnie do zupełnie innego wymiaru i sprawia, że patrzę na wiele spraw w zupełnie inny sposób (bardziej empatyczny i wyrozumiały).

"Scott Cameron napisał, że podróżując uświadamiamy sobie, jak malutkie miejsce zajmujemy w tym świecie. To prawda: świat jest wielki, naprawdę wielki. To uczy pokory: do naszych spraw, naszych problemów i nas samych." Małgorzata Mróz


A jak wygląda moja podróż marzeń?


Każda mniejsza czy większa wyprawa jest moją podróżą marzeń. Jestem wdzięczna, że spotkałam na swojej drodze mężczyznę, który równie mocno jak ja, kocha kolekcjonować wspomnienia, dlatego mam nadzieję, że pewnego dnia obudzimy się w egzotycznym świecie pełnym lazurowej wody, niesamowitych raf koralowych, błękitnych lagun i nieziemsko białych plaż. Chciałabym dotrzeć do miejsca, które nie jest dotknięte cywilizacją, w którym można poczuć prawdziwą jedność z naturą, jeść owoce prosto z drzew i spędzać czas na czytaniu książek, nurkowaniu i oglądaniu zachodów słońca. To byłaby podróż naszych marzeń! Podróż pełna duchowych doznań i czasu spędzonego razem w niezwykłych okolicznościach przyrody.

raj | wakacje | podrozowanie | jak zorganizowac podroz
blog podrozniczy

Ale to nie wszystko… Razem z Rainbow przygotowałam dla Was KONKURS!


Już wiecie jak wyglądałaby moja podróż marzeń, a teraz ja chciałabym poznać Wasz wymarzony kierunek podróży. Podzielcie się ze mną swoimi refleksjami (w komentarzach pod tym postem), oddajcie klimat tego miejsca i weźcie udział w konkursie. Twórcy najciekawszych komentarzy zostaną zwycięzcami. Do wygrania są dwa vouchery o wartości 500 zł na dowolny wyjazd z oferty Rainbow (z wyłączeniem biletyczarterowe.r.pl i oferty myway.r.pl). Vouchery będą ważne przez rok.

Na Wasze odpowiedzi czekam do 27 sierpnia 2016 do godziny 23:59. W komentarzu zostawcie także swój adres mailowy, w celu możliwości skontaktowania się ze zwycięzcami. Brak adresu mailowego w zgłoszeniu powoduje, że jest ono nieważne.

Powodzenia!

WYNIKI KONKURSU!



Kochani, bardzo Wam dziękuję za udział w konkursie! Wasze odpowiedzi były fantastyczne i czuję się nimi zainspirowana. Niestety wybór nie należał do najłatwiejszych. Razem z marką Rainbow za najciekawsze uznaliśmy komentarze:


1. "Lubię ryzyko i niespodziewane skoki adrenaliny. Pojawiam się na lotnisku. Tak naprawdę jest mi obojętne, dokąd polecę. Na świecie jest tyle cudownych miejsc, które warto doświadczyć. Tak, dosłownie doświadczyć, bo w prawdziwej podróży nie chodzi o oglądanie, lecz o przeżycie, przygodę, zapamiętanie oraz naukę dla siebie oraz przekazanie innym tych cennych doświadczeń. Dla mnie ważne jest, że po powrocie do codzienności wykorzystam swoje naładowane akumulatory, energię i optymizm do efektywniejszego i pełniejszego życia. Wyruszm więc w wymarzoną podróż w nieznane. Praktycznie nic nie wiem o mieszkańcach, kulturze, obyczajach, tradycji, klimacie, zagrożeniach w tym kraju.
Nigdy nie byłam harcerzem ani uczestnikiem szkoły przetrwania. Zdaję sobie sprawę, że czasami może być trudno, ale od urodzenia jestem niepoprawną optymistką. Wierzę w swoje możliwości i siłę swojego uśmiechu. Jestem przekonana, że radość życia pomoże mi w najtrudniejszych momentach. Ta wyprawa pozwoli mi lepiej poznać samą siebie. Nie mogę oderwać się od swojej „komórki”, laptopa, Internetu. Praca tak mnie pochłania, że czasami nie zauważam, jak błahe są w rzeczywistości moje problemy.
Ląduję w jakimś azjatyckim kraju. Ale tu pięknie! I Ci ludzie, tacy uśmiechnięci! Ktoś mnie woła. Haaalllooo!!! Zawsze chciałam się gdzieś zgubić. Poznaję najciekawsze, jeszcze nie odkryte przez rzesze turystów zakątki. Napotykam na swojej drodze „tych tutejszych”. Spotkania z „miejscowymi” są dla mnie nieodłączną i niezbędną częścią prawdziwej wyprawy. Pytam ich o drogę, wówczas oni zapraszają mnie na kolację. Zachwycam się ich tradycyjnymi potrawami, choć tak naprawdę to mięso nie smakuje jak kurczak czy też wieprzowina. Nawet nie chcę wiedzieć, co to naprawdę jest. Pokazują mi swoje codzienne życie – wcale nie jest ono tak bardzo inne od mojego. Ja po prostu wykorzystuję w nim jedynie inne przedmioty do realizacji podobnych celów. Halo, halo! Wracaj! Zawożą mnie do hotelu. Trzygwiazdkowy. Ale nie jestem w Polsce. Tu trzy „gwiazdki” mają inną wartość. Ten śpiwór, który zapakowałam ze sobą, jednak się przydaje. Na próżno go nie tachałam. Ale tak naprawdę, mam już dosyć tych wygodnych łóżek hotelowych, wszędzie białych ręczników, wciąż takich samych bufetów śniadaniowych.
Wreszcie jakaś przygoda, wow! Dziś nocuję tu, jutro tam - w hamaku, namiocie lub tutejszej chatce. Jednego dnia jem po europejsku, innego... zobaczymy, co znajdę w przyrodzie. Dziś lecę samolotem, jutro przemieszczam się jeepem, a pojutrze...uwaga na krokodyle! – ta tratwa nie jest stabilna. Nurkuję i podziwiam podwodny świat oceanu, podglądam polowanie tygrysa i poznaje fascynujące życie „tutejszych”. Dżungla, rafa, wulkan, gejzer – nie tak pięknie je sobie wyobrażałam. Widok śladów z przed setek lat i pozostałości pierwszych cywilizacji przypominają mi o lekcjach historii. Weryfikuję w pamięci zdjęcia ze szkolnych podręczników i popularnych przewodników. Po raz kolejny teoria nie sprawdza się w praktyce, bo teraz te obrazy zdecydowanie pięknieją.
Choć czas wyprawy szybko biegnie, mam jednak wrażenie, że te kilka dni zatrzymały mnie w moim codziennym pędzie. Wsiadam do samolotu, znajduję swoje miejsce i zamykam oczy. W swoich myślach zapisuję najpiękniejsze krajobrazy, które w ostatnich dniach zobaczyłam. Przypominam sobie o zabawnyh sytuacjach, które przeżyłam oraz o epizodach, podczas których nie było mi „do śmiechu”. Pamiętam uśmiechniętych mieszkańców – w trudnych życiowych momentach to oni będą mi przypominać, że mogło być przecież jeszcze gorzej. Pragnę zachować w pamięci jak najwięcej. Taka sama podróż nigdy nie zdarza się dwa razy, choćbym wracała wielokrotnie w to samo miejsce."


2. "Kiedy jako dziecko obejrzałam dziś już kultowy program przyrodniczy, Tony'ego Halika i Elżbiety Dzikowskiej " Pieprz i wanilia" o Indonezji , zapragnęłam odwiedzić Bali. Marzyłam by, zobaczyć pokazaną w filmie bujną przyrodę wyspy i różnorodność krajobrazów. Tak intensywnie zielonych lasów deszczowych nie widziałam nigdzie indziej, podobnie jak idyllicznego widoku tarasów ryżowych opadających stromo ku płynącej na dnie wąwozu rzeki.Niezapomniane wrażenie podczas oglądania filmu zrobiły na mnie wyłaniające się pośród chmur ciemne szczyty wulkanów, czy wysokie klify opadające wprost do oceanu. Chciałam zawsze poznać, sympatycznych, stale uśmiechniętych tubylców odnoszący się z szacunkiem do turystów.
Jednak nie udało się do tej pory odwiedzić tego zakątka świata. Życie szybko zweryfikowało moje marzenia. Wcześnie wyszłam za mąż, a dzieci, praca i nauka pochłonęły mnie bez reszty.
Zawsze jednak w głębi duszy pielęgnowałam marzenie o dalekiej wyprawie, chociaż nie wiedziałam: jak, z kim, i za co. Jakiś czas temu pomyślałam sobie, przecież ja mogę pojechać tam z mężem. Dzieci usamodzielniły się, my jesteśmy na emeryturze, a więc nareszcie wolni. Nagle uświadomiliśmy sobie, że od dawna przygotowujemy się do tej wyprawy: mamy leciutką karimatę, świetne buty i nieprzemakalny płaszcz, kupimy namiot, załatwimy kredyt na podróż i możemy wyruszać. Wierzymy, że wśród ludzi się nie zginie.
Pozdrawiam"


Serdecznie gratuluję! :)
« Nowszy post Starszy post »

29 komentarzy

  1. Moja podróż marzeń to wypoczynek na Malediwach w jednym z domków nad wodą. Musiałabym zrobić tylko dwa kroki, aby znaleźć się w oceanie. Nurkowałabym w pięknej, czystej wodzie, spacerowałabym wśród palm na ślicznych plażach, a wieczorem podziwiałabym tzw. gwieździstą plażę, która świeci niczym gwiazdy ;) Pojechałabym tam z bliską mi osobą, która tak samo jak ja doceniałaby przejrzystość wody i, której nie przeszkadzałby wypoczynek na odludziu. :) Tak... to moja podróż marzeń <3

    weronika.paris3@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie pisze Pani o podróżowaniu jako kształtowaniu i poznawaniu siebie i świata. Szkoda, że jednak duża część ludzi podejmuje swoje podróże bezrefleksyjnie, bo skupia się na tym, żeby świat zobaczyć, a nie poznać.
    Pani wymarzonym kierunkiem podróży jest miejsce nietknięte cywilizacją, moim wręcz przeciwnie - pełne ludzi. Barcelona to miasto, o którym marzę od zawsze, choć na razie dane mi było jedynie wyobrażać sobie jego atmosferę, poprzez to, co widziałam w filmach i czytałam w książkach. Widzę ją oczywiście jako miasto naznaczone geniuszem architektury Gaudiego. Nie wyobrażam sobie wycieczki do Barcelony bez spaceru Parkiem Guell, najlepiej z koszyczkiem fig kupionych w La Boqueria. Nie obeszłoby się też bez spróbowania crema catalana w restauracji w którejś z wąskich kolorowych uliczek. Liczyłabym na spotkanie tam Katalończyków i rozmowę, choć zdaję sobie sprawę, że z moim brakiem katalońskiego i dopiero kiełkującym hiszpańskim nie byłoby łatwo. Barwna i wibrująca Barcelona ma wiele do zaoferowania, jeśli jest się tylko na to otwartym. Marzę, żeby ją poznać i bez wątpienia tak się kiedyś stanie.
    Pozdrawiam, Alicja
    ala155kos@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepszą podróżą dla każdego jest(a przynajmniej powinno być) jego własne życie :) Bo podróżowanie po świecie to odkrywanie pięknych miejsc,przeżywanie chwil, które zapamiętujemy na dłużej czy to w pamięci czy na fotografii to chwile, które tą podróż tworzą. Moja podróż marzeń trwa,a następny przestanek chciałabym zrobić w Paryżu. Zakochana,wtulona w ukochanego, przejść się po polach elizejskich w świetle księżyca <3

    Pozdrawiam :)
    daruusia@go2.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Idealnym miejscem, do którego dotrę podczas mojej podróży marzeń będą... Bieszczady :-)
    Wyobrażam sobie siebie siedzącą przed drewnianą chatką, z kubkiem herbaty w ręku. Patrzę na góry, niebo, kolory jesieni. Słucham ptaków, szumu drzew, potoków... A później zabieram mojego Przyszłego Męża za rękę i spacerujemy. Całymi dniami :-)
    Tak mi się marzy, byłoby to uwieńczenie szalonego okresu przygotowań do ślubu i roku szkolnego (jestem nauczycielką). W tym roku pewnie nie, ale następnej jesieni...

    Pozdrawiam :)
    Żaneta z www.epokadumania.blogspot.com
    zanetagarczynska@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy jako dziecko obejrzałam dziś już kultowy program przyrodniczy, Tony'ego Halika i Elżbiety Dzikowskiej " Pieprz i wanilia" o Indonezji , zapragnęłam
    odwiedzić Bali .Marzyłam by, zobaczyć pokazaną w filmie bujną przyrodę wyspy i różnorodność krajobrazów. Tak intensywnie zielonych lasów deszczowych nie widziałam nigdzie indziej, podobnie jak idyllicznego widoku tarasów ryżowych opadających stromo ku płynącej na dnie wąwozu rzeki.
    Niezapomniane wrażenie podczas oglądania filmu zrobiły na mnie wyłaniające się pośród chmur ciemne szczyty wulkanów, czy wysokie klify opadające wprost do oceanu. Chciałam zawsze poznać , sympatycznych, stale uśmiechniętych tubylców odnoszący się z szacunkiem do turystów.
    Jednak nie udało się do tej pory odwiedzić tego zakątka świata . Życie szybko zweryfikowało moje marzenia. Wcześnie
    wyszłam za mąż, a dzieci, praca i nauka pochłonęły mnie bez reszty.
    Zawsze jednak w głębi duszy pielęgnowałam marzenie o dalekiej wyprawie, chociaż nie wiedziałam: jak, z kim, i za co. Jakiś czas temu pomyślałam sobie, przecież ja mogę pojechać tam z mężem. Dzieci
    usamodzielniły się, my jesteśmy na emeryturze, a więc
    nareszcie wolni. Nagle uświadomiliśmy sobie, że od dawna przygotowujemy
    się do tej wyprawy: mamy leciutką karimatę, świetne buty i
    nieprzemakalny płaszcz, kupimy namiot, załatwimy kredyt na podróż i możemy wyruszać. Wierzymy, że wśród ludzi się nie zginie.
    Pozdrawiam
    dziedzic.aneta@poczta.fm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam w takim razie książkę Beaty Pawlikowskiej pt. "Blondynka na Jawie", w ktorej przedstawia swoją samotna podróż do Indonezji. :)

      Usuń
  6. Chciałabym odwiedzić Hiszpanię. Czuję, że jestem stworzona żeby tam żyć, chociaż nigdy jeszcze tam nie byłam. Książki Carlosa Louisa Zafona z tajemniczymi, trochę mrocznymi, pełnymi magii opisami Barcelony sprawiły, że zagarnęłam tego jeszcze bardziej. Wiem, że na pewno ją kiedyś odwiedzę, a może zapuszczę tam korzenie na dłużej. :) to moje wielkie marzenie.
    Pozdrawiam.
    paulina_marta_jakubowska@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Joanna_gebska@op.pl Moja podróż marzeń miała miejsce na przełomie maja i czerwca. Marzyłam o cudownej Barcelonie od dziecka! Lazurowe morze, ciepły piasek pod stopami, wspaniale góry Monserat i Tibidabo, klasztory i zamki, wiecznie wznosząca sie Sagrada Familia, kolorowe aleje i kamienice Gaudiego, zatłoczony plac Rambla, tańcząca kolorowa fontanna och żyć nie umierać! Wspaniała podróż, cudowne wspomnienia jednak czasu zbyt malo aby zwiedzić każdy upragniony zakątek. Jednak ta podróż marzeń jeszcze się nie zakończyła w przyszłym roku planuje kolejny wyjazd aby utrwalić wspomnienia, załapać nowych i zregenerować dusze i ciało.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja podróż marzeń, to podróż moich rodziców. Zanim przyszłam na świat, a były to lata 80-te, podróżowanie nie było tak łatwe, jak dziś. Ówczesna sytuacja geopolityczna często blokowała nawet te nieśmiałe pomysły na podróżowanie. Kiedy moi rodzice zwrócili się o paszport, żeby wyjechać do Grecji, potem także Belgii spotkali się z odmową, bez głębszego uzasadnienia. Potem na świat zaczęliśmy przychodzić my...czyli ja i moje rodzeństwo - sztuk dwie. Rodzice zamienili marzenia podróżowania na miłość do dzieci. Przez okres naszego dorastania, a potem studiów odmawiali sobie dalekich wyjazdów- zawsze były pilniejsze potrzeby. Dziś wszyscy, to jest ja i moje rodzeństwo jesteśmy dorośli, granice stoją otworem, a rodzice znów zaczęli myśleć o sobie. Sama podróżuję, gdy tylko jest to możliwe, daje mi to niesamowite poczucie wolności. Gdy jestem daleko, nie myślę o problemach, o tym co z obiadem, kiedy zapłacić za rachunki. Podróż pochłania mnie do reszty. Właśnie dlatego najbardziej marzy mi się podróż moich rodziców. Dla mnie też byłaby to podróż- w niespełnione, stłumione marzenia moich rodziców. Dla nich ... Jestem ciekawa, czym byłaby dla nich ..

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy podróżowanie w naszym życiu to tylko banalny dodatek?
    oczywiście że nie... to płynący dookoła świata piękny i dostojny statek....

    Bo...,
    Dla mnie podróżowanie jest jak łabędzie po wodzie pływające,
    jak w bezchmurny ciepły dzień zachodzące słońce.

    Dla mnie podróżowanie jest jak kwiat co piękną woń rozsiewa,
    jak z wiatrem nad błękitnym morzem walcząca mewa.

    Dla mnie podróżowanie jest jak migocące gwiazdy na ciemnym niebie,
    jak Romeo i Julia co z miłości zginęli bo żyć nie potrafili bez siebie.

    Dla mnie podróżowanie jest jak kolejna kartka z kalendarza,
    jak rozdział dobrej książki i pięknie oświetlona ścieżka korytarza...

    Bo podróż to koloru głębia,
    która tajniki w sobie zgłębia:
    Subtelności i młodości,
    ona daje smak radości.

    Bo podróż to rodzaj barwy taki,
    który łączy w sobie smaki:
    Elegancji i przygody,
    i uśmiechu i swobody.

    Bo podróż świeżością powiewająca,
    i o poranku i po zachodzie słońca:
    Dodaje nam tajemniczości,
    ogromnej siły i delikatności...

    Dla mnie podróżowanie takie wspaniałe wymarzone,
    to te spędzone w naszym rodzinnym skromnym gronie.
    Ja mój mąż i córka moja mała,
    wtedy zabawa jest idealna doskonała.

    Gdzie piasek gorący od słońca i bosko przejrzysta woda,
    bo to zawsze pozytywnej energii i radości nam doda.
    Gdzie po morzu statkiem pływamy,
    I przepiękne widoki podziwiamy.
    Gdzie ze statku do morza nura damy,
    bo piękne rafy koralowe tu mamy.
    Gdzie na plaży leżymy grzecznie,
    odpoczywamy i bawimy się bajecznie.
    Gdzie na wielbłądzie plażą gnamy,
    bo na zabawę chęć dziś mamy.
    Gdzie na quady się pakujemy,
    bo miasteczko zwiedzać jedziemy.
    Gdzie paralotnią sobie fruwamy,
    i z góry widoki podziwiamy.
    Gdzie sobie w basenie pływamy,
    bo mnóstwo energii w podróży mamy.
    Gdzie poznajemy kulturę tamtejszej ludności,
    i doznajemy smak czystej wolności.
    Gdzie czas spędzamy na beztrosce,
    na krańcu świata w cudownej wiosce.
    Gdzie jakby na jawie jakiej śnimy,
    a przy tym świetnie się bawimy...

    Zabawa jest tu na całego,
    dla tego dużego i tego małego.
    I już teraz dobrze o tym wiecie,
    Że podróż taka najlepsza jest na świecie...

    beatablaucik@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Od zawsze marzyłam, by znaleźć się na niebiańskiej plaży podobnej do tej, na której Leonardo DiCaprio znalazł się, grając w filmie "The Beach". Od razu pomyślałam o spokoju, braku ludzi i o tej lazurowej, czystej wodzie.
    Nigdy jeszcze nie byłam nad lazurową wodą, więc myślę że na początek wystarczyłoby Morze Śródziemne, a potem najbardziej niedostępne dla rzeszy turystów zakątki.

    *PS: Twoja wymarzona podróż przypomina mi moją. Chyba w dzisiejszych czasach coraz bardziej tęskni się za tą bliskością człowieka z naturą i dźwięku fal dopływających do brzegu.

    e.chaberska@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja podróż marzeń, to podróż moich rodziców. Zanim przyszłam na świat, a były to lata 80-te, podróżowanie nie było tak łatwe, jak dziś. Ówczesna sytuacja geopolityczna często blokowała nawet te nieśmiałe pomysły na podróżowanie. Kiedy moi rodzice zwrócili się o paszport, żeby wyjechać do Grecji, potem także Belgii spotkali się z odmową, bez głębszego uzasadnienia. Potem na świat zaczęliśmy przychodzić my...czyli ja i moje rodzeństwo - sztuk dwie. Rodzice zamienili marzenia podróżowania na miłość do dzieci. Przez okres naszego dorastania, a potem studiów odmawiali sobie dalekich wyjazdów- zawsze były pilniejsze potrzeby. Dziś wszyscy, to jest ja i moje rodzeństwo jesteśmy dorośli, granice stoją otworem, a rodzice znów zaczęli myśleć o sobie. Sama podróżuję, gdy tylko jest to możliwe, daje mi to niesamowite poczucie wolności. Gdy jestem daleko, nie myślę o problemach, o tym co z obiadem, kiedy zapłacić za rachunki. Podróż pochłania mnie do reszty. Właśnie dlatego najbardziej marzy mi się podróż moich rodziców. Dla mnie też byłaby to podróż- w niespełnione, stłumione marzenia moich rodziców. Dla nich ... Jestem ciekawa, czym byłaby dla nich ..

    PS. Tym razem z mailem: dekitukitu@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jestem typem podróżnika ale bardzo lubię oglądać takie kolorowe i piękne zdjęcia. Dzięki takim ludziom jak Ty mam dwa w jednym. Podróżuję nie wychodząc z domu:)
    Zapraszam do mnie
    http://www.mylittleplanet15.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Moim wymarzonym kierunkiem podróży jest każde miejsce, w którym wyląduje z moim Partnerem! Nasza przygodę zaczęliśmy od Barcelony, w ktorej spotkaliśmy sie po 14 latach. Naszą ostatnią destynacją była Sri Lanka.. z Rainbow;)))) 29 sierpnia obchodzę 31 urodziny i mam nadzieje, ze ten dzien przyniesie mi wspaniała informacje o kolejnych wyzwaniach i kolejnych kilometrach do przebycia;)

    kuzma.justyna@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam podróże, ponieważ każda, zarówno ta mała jak i duża, uczy nas odwagi, wzmaga chęć poznawania świata i ludzi oraz wzbogaca nasze życiowe doświadczenia. Podróżuję wraz z narzeczonym, który podobnie jak ja, jest pozytywnie zakręcony na punkcie kolejnych wojaży :) Wszystkie podróże organizujemy sami, ponieważ najbardziej zależy nam na odkrywaniu miejsc dalekich od zgiełku turystow. Zamiast spaceru po deptakach kurortów wybieramy błądzenie uliczkami miast i poznawanie życia mieszkańców, ich ulubionych potraw, sposobu odpoczywania czy po prostu podejścia do zycia, które często jest tak dalekie od naszego. Moim największym marzeniem podróżniczym jest Kuba.Często przed snem oczywa wyobraźni widzę te pełne kolorow ulice Hawany i mieszkańców leniwie popijajacych rum przy wiatrakach chłodzących ich spocone od upału czoła. Marzę o tym by pewnego dnia znalezc sie wsrod młodych ludzi, bawiących się wieczorami przy rytmach salsy i kosztując Havana Club śpiewać ,,Represent,represent Cuba, hey mi musica ! " Wierzę, ze to marzenie kiedyś się spełni :)

    Pozdrawiam , wiolus_91@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham podróże i mogę śmiało stwierdzić, że to moja mała pasja ;) Podróże zarówno te małe - po naszej pięknej Polsce, jak i te duże, poza granice kraju, czy Europy. Uczucie, kiedy stajesz na nieznanej ziemi i robisz pierwszy wdech podziwiając widoki jest niedopisania. Uwielbiam to uczucie, kiedy z każdym kolejnym krokiem spełniasz swoje marzenia i czujesz, że oto jesteś na właściwym miejscu ;)Kiedy jednak myślę o mojej wyprawie życia to oczami wyobraźni widzę moich przyjaciół, lazurowy ocean, białe plaże i kolorowe ręczniki, palmy kokosowe, z daleka od zgiełku cywilizacji. Wiem, że to marzenie kiedyś się spełni, a tym czasem chętnie spełniłabym inne „mini” marzenie i wybrałabym się na weekend do Rzymu – kocham to miasto, włoski klimat i wspaniałe jedzenie. Popołudniowy spacer w dzielnicy Trasevere, porcja lodów pistacjowych z zaprzyjaźnionej lodziarni i aparat fotograficzny – to moje spełnienie marzeń.

    Pozdrawiam, K.
    kl.grzeskowiak@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Żeby nie zapomnieć - olgapiotrowska@vp.pl

    Jest tyle miejsc na świecie, że w momencie kiedy włączam swoją wyobraźnie, boje się, że może ona eksplodować. Byłam zagranicą tylko dwa razy i było to bardzo dawno temu. Prawdziwych wakacji nie miałam od gimnazjum. Wtedy wszystko było prostsze, gdy ktoś za nas organizował cały wyjazd. Teraz chciałabym pojechać na Mykonos, a właściwie przenieść się tam jak ja dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Te piękne uliczki i widoki wypełniłyby mój Instagram i karte w aparacie po brzegi. Bo najcenniejsze co możemy mieć to wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  17. Moja podróż marzeń.... Daję ponieść się wyobraźni i nagle budzę się w ogromnym łóżku, na poduszce obok leży mężczyzna mojego życia. Przeciągam się leniwie i poprzez lekkie, białe zasłony widzę nieskazitelnie błękitne niebo. Nic nie uspokaja mnie tak jak intensywnie niebieskie niebo. Żadnych chmur, żadnych zmartwień. Ponad moją głową wyrastają czubki szeroko rozłożystych palm. Zdaje sobie sprawę, że to nie sen, a ja jestem na Bali! Magiczna wyspa, gdzie nie liczy się nic poza słońcem, oceanem i plażą. Idealny czas na moje przemyślenia, oddanie się naturze. Każdego dnia słuchałabym tysiąca egzotycznych śpiewów ptaków, szum fal grałby jako muzyka w tle podczas mentalnych podróży do mojego wnętrza. Idealna podróż to taka, kiedy mogłabym zapomnieć o pośpiechu, liście rzeczy do zrobienia, pracy, obowiązkach. To czas tylko dla mnie i najbliższych. Czas na czytanie książek, słuchanie dźwięków natury, delektowanie oczu tropikalnymi widokami.

    94paulusgluszek@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Podróż moich marzeń? Pierwsza myśl- Jordania. Dlaczego? Mieszka tam, już dziewiąty rok, mój ukochany przyjaciel- tata. Byłam w Jordanii raz w życiu jeszcze jako dziecko. Moje wspomnienia to świeże figi jedzone prosto z drzewa, kiście zielonych winogron, których wszędzie było na pęczki, pyszne pity z gorącym falafelem i sosem humusowym, malutkie bakłażanki faszerowane czerwoną papryką i orzechami oraz słony ser gibbne w oliwie, podawany z pomidorami i oliwkami z pestką, serwowany na śniadanie. Każdy posiłek jedzony na dywanach, w towarzystwie całej rodziny. Gdy myślę Jordania przypomina mi się zapach kawy parzonej w gorących czajniczkach i jej aromat unoszący się w całym domu. Widzę babcię szyjącą na maszynie promieniejącą na mój widok. Dziadka, do którego codziennie rano przybiegałam prosząc o dinar. Przypominam sobie to ciepło, miłość i czułość całej rodziny. Gdybym mogła już dawno kupiłabym bilet i co wakacje widywała się z tatą. Niestety restrykcyjne prawo jordańskie mi nie sprzyja. Jako niezamężna córka Jordańczyka istnieje prawdopodobieństwo, że zostałabym zatrzymana na lotnisku w drodze powrotnej, a to jest zbyt dużym ryzykiem (i obecność mojego Ukochanego, dopóki nie zostanie mężem, nikogo nie interesuje).
    Marzę by znów zatopić się w tym klimacie już nie jako mała dziewczynka, ale kobieta, która uczy się odkrywać świat, jest go bardzo ciekawa, odczuwa mocniej każdy zapach, smak, dźwięk. Chciałabym wyjść poza, cudowny i ciepły dom dziadków i zasmakować tego co poza nim. Zwiedzić Petrę- miasto wykute w skale, położyć się na tafli wody morza martwego, spacerować pustą autostradą mijając drzewka oliwkowe i jakieś samotnie błąkające się kozy. Pragnę chodzić nocą uliczkami wśród unoszącego się, ciepłego i suchego powietrza. Pragnę wtulić się mocno w mojego ukochanego przyjaciela- tatę.

    kubek.herbaty@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. Znudzony urokami polskiej riwiery gdzie piękno natury wydaje się być przyćmione tandetną infrastrukturą turystyczną, moim celem podróży jest Osieck położony niedaleko Warszawy. Osieck leży na prawym brzegu Wisły w odległości od niej około 10 km na terenie Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Jestem z zawodu przyrodnikiem i marzę o takim miejscu, jak to, gdyż mam odwagę oglądać zwyczajne, wydawałoby się banalne krajobrazy i uznać je za niezwykłe. Żyjąc coraz szybciej, nie dostrzegamy piękna wokół nas, nie zastanawiamy się, ile cudownych przeżyć nam umyka. Poza tym cenimy przede wszystkim te miejsca, których nie znamy, a więc odległe i egzotyczne. Tymczasem warto jechać do pobliskiej miejscowości , iść do lasu, zboczyć ze szlaku, na chwilę przystanąć, odetchnąć rześkim powietrzem i poczuć się odkrywcą. Postanowiłam robić takie wycieczki nie tylko w weekendy, ale i podczas urlopu. Odkładam co roku plany wyjazdów zagranicznych i wybieram się w podróż po kraju. I marzę teraz o tym , by wyjechać 50km za Warszawę i podziwiać tam piękno krajobrazu gdzie bory i wydmy oraz torfowiska są zjawiskowe. Chciałabym zobaczyć łosia i jelenia a może dzika, sarnę, borsuka, lisa, łasicę, kunę czy bobra . Usłyszeć ptaki, których jest coraz mniej, bo są zagrożone wyginięciem: derkacza, kanię rudę, bielika. Nic mi nie da większego szczęścia. z.pasecki@interia.eu

    OdpowiedzUsuń
  20. Moim wymarzonym kierunkiem podróży jest Nowa Zelandia. Chciałabym kiedyś właśnie tam doświadczyć trudów pieszej wędrówki. Marzenie to wzięło się z lektury książek i wiąże się z obrazami, które roztaczał przede mną między innymi J. R. R. Tolkien. Zdaje mi się, że to tam ukryta jest kraina, o której tak dużo czytałam. Bardzo chciałabym spojrzeć na górę Cooka, może nawet porwać się na to, by się na nią wspiąć! Tak byłoby najlepiej - po prostu zwolnić, odetchnąć, spotkać wiatr świszczący w trawie, posłuchać rozchodzącej się po polach ciszy, ale przede wszystkim popatrzeć na światło o różnych porach dnia, światło, które czyni z lasów świątynię o złotych kopułach, ale też przestrzeń pełną mroku i baśniowych stworzeń.

    gawro.aleksandra@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Podróżuję całe życie, a wciąż mam niedosyt, wciąż chcę eksplorować ten świat, odkrywać na nowo. Nie zapominam o tym, jak podróżowanie jest ważne, jak rozwija i uczy. Kiedyś miałam swoją listę krajów, które chciałabym odwiedzić. Dziś ta lista jest takich rozmiarów, a moja ciekawość świata jest tak wielka i niesłabnąca, że jeśli uda mi się zrealizować, choć część podróży będę szczęśliwa. To co zyskałam podróżując, nie da się zastąpić niczym innym. To czego się nauczyłam, jakich ludzi poznałam wzbogaciło mnie jako osobę, pozwoliło lepiej się poznać siebie, a przede wszystkim poznać innych, otworzyć się na nich. Ludzie, których poznałam, dali mi wielką lekcję, którą zapamiętam do końca życia. Podróże zmieniają, wzbogacają i… uczą pokory. Podróżuje zawsze w czyimś towarzystwie, zawsze ktoś przy mnie jest. Podróż moich marzeń to podróż z samą sobą, ale na nią jeszcze nie jestem gotowa…
    henrietta.krakow@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Lubię ryzyko i niespodziewane skoki adrenaliny. Pojawiam się na lotnisku. Tak naprawdę jest mi obojętne, dokąd polecę. Na świecie jest tyle cudownych miejsc, które warto doświadczyć. Tak, dosłownie doświadczyć, bo w prawdziwej podróży nie chodzi o oglądanie, lecz o przeżycie, przygodę, zapamiętanie oraz naukę dla siebie oraz przekazanie innym tych cennych doświadczeń. Dla mnie ważne jest, że po powrocie do codzienności wykorzystam swoje naładowane akumulatory, energię i optymizm do efektywniejszego i pełniejszego życia. Wyruszm więc w wymarzoną podróż w nieznane. Praktycznie nic nie wiem o mieszkańcach, kulturze, obyczajach, tradycji, klimacie, zagrożeniach w tym kraju.
    Nigdy nie byłam harcerzem ani uczestnikiem szkoły przetrwania. Zdaję sobie sprawę, że czasami może być trudno, ale od urodzenia jestem niepoprawną optymistką. Wierzę w swoje możliwości i siłę swojego uśmiechu. Jestem przekonana, że radość życia pomoże mi w najtrudniejszych momentach. Ta wyprawa pozwoli mi lepiej poznać samą siebie. Nie mogę oderwać się od swojej „komórki”, laptopa, Internetu. Praca tak mnie pochłania, że czasami nie zauważam, jak błahe są w rzeczywistości moje problemy.
    Ląduję w jakimś azjatyckim kraju. Ale tu pięknie! I Ci ludzie, tacy uśmiechnięci! Ktoś mnie woła. Haaalllooo!!! Zawsze chciałam się gdzieś zgubić. Poznaję najciekawsze, jeszcze nie odkryte przez rzesze turystów zakątki. Napotykam na swojej drodze „tych tutejszych”. Spotkania z „miejscowymi” są dla mnie nieodłączną i niezbędną częścią prawdziwej wyprawy. Pytam ich o drogę, wówczas oni zapraszają mnie na kolację. Zachwycam się ich tradycyjnymi potrawami, choć tak naprawdę to mięso nie smakuje jak kurczak czy też wieprzowina. Nawet nie chcę wiedzieć, co to naprawdę jest. Pokazują mi swoje codzienne życie – wcale nie jest ono tak bardzo inne od mojego. Ja po prostu wykorzystuję w nim jedynie inne przedmioty do realizacji podobnych celów. Halo, halo! Wracaj! Zawożą mnie do hotelu. Trzygwiazdkowy. Ale nie jestem w Polsce. Tu trzy „gwiazdki” mają inną wartość. Ten śpiwór, który zapakowałam ze sobą, jednak się przydaje. Na próżno go nie tachałam. Ale tak naprawdę, mam już dosyć tych wygodnych łóżek hotelowych, wszędzie białych ręczników, wciąż takich samych bufetów śniadaniowych.
    Wreszcie jakaś przygoda, wow! Dziś nocuję tu, jutro tam - w hamaku, namiocie lub tutejszej chatce. Jednego dnia jem po europejsku, innego... zobaczymy, co znajdę w przyrodzie. Dziś lecę samolotem, jutro przemieszczam się jeepem, a pojutrze...uwaga na krokodyle! – ta tratwa nie jest stabilna. Nurkuję i podziwiam podwodny świat oceanu, podglądam polowanie tygrysa i poznaje fascynujące życie „tutejszych”. Dżungla, rafa, wulkan, gejzer – nie tak pięknie je sobie wyobrażałam. Widok śladów z przed setek lat i pozostałości pierwszych cywilizacji przypominają mi o lekcjach historii. Weryfikuję w pamięci zdjęcia ze szkolnych podręczników i popularnych przewodników. Po raz kolejny teoria nie sprawdza się w praktyce, bo teraz te obrazy zdecydowanie pięknieją.
    Choć czas wyprawy szybko biegnie, mam jednak wrażenie, że te kilka dni zatrzymały mnie w moim codziennym pędzie. Wsiadam do samolotu, znajduję swoje miejsce i zamykam oczy. W swoich myślach zapisuję najpiękniejsze krajobrazy, które w ostatnich dniach zobaczyłam. Przypominam sobie o zabawnyh sytuacjach, które przeżyłam oraz o epizodach, podczas których nie było mi „do śmiechu”. Pamiętam uśmiechniętych mieszkańców – w trudnych życiowych momentach to oni będą mi przypominać, że mogło być przecież jeszcze gorzej. Pragnę zachować w pamięci jak najwięcej. Taka sama podróż nigdy nie zdarza się dwa razy, choćbym wracała wielokrotnie w to samo miejsce.

    anna.marko@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. Słońce opatula moją twarz przyjemnymi, delikatnymi promieniami. Z oddali dają się słyszeć miłosne trele ptaków, które przeplatają się z porannym, ulicznym gwarem. Jest harmonijnie, błogo. Leniwie wyciągam stopy na chłodną posadzkę, zakładam biały, satynowy szlafrok i powolnymi krokami udaję się na balkon, by w pełni chłonąć budzącą się właśnie do życia Sycylię. Bez żadnego pośpiechu, ze schowanym głęboko na dnie walizki telefonem. Zatrzymuję się. Jestem tylko ja i natura. To co tak przyjazne dla uszu, miłe dla oczu, rozkoszne dla podniebienia. Odetchnąć wreszcie od wszystkiego, cieszyć się każdą chwilą, a nawet...celebrować ją.
    Dziś - rozsmakować się w aromatycznej, włoskiej kawie, niespiesznie przesuwać palcami po najnowszym wydaniu Vogue, by chwilkę później móc bez końca błądzić po urokliwych uliczkach tej wyspy.
    Jutro - jest niewiadomą. Czasami dobrze jest tak po prostu nie wiedzieć, nie posiadać planu ani skrupulatnie sporządzonego scenariusza. Upalny dzień nad brzegiem krystalicznie czystego morza, dziesiątki kilometrów przebytych po piaszczystej plaży, czy długie, wspólne biesiady z lokalnymi mieszkańcami - każda propozycja wydaje się być tą idealną.
    Marzę o takiej podróży, o tym pełnym radości regionie. Bez zbędnego pośpiechu, bez nadbagażu, wreszcie bez zegarka na nadgarstku. By podróżować w głąb siebie i dać się oczarować temu co na co dzień jest tak odległe, nieuchwytne.

    justine17@onet.eu

    OdpowiedzUsuń
  24. Kiedy beda wyniki? :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyniki pojawią się dzisiaj, najpóźniej jutro! :)
      Obiecuję!

      Usuń
  25. Mi podróżowanie daje ogromną siłę. Nie zamieniłabym tego na nic innego! To jest super opcja.

    OdpowiedzUsuń
  26. Od podróży, adrenaliny i wyzwań można się uzależnić, coś o tym wiem, ale nic a nic nie żałuję, takie doświadczenia i wspomnienia zostaną na zawsze i nikt ich nam nie odbierze :)

    OdpowiedzUsuń

Instagram