25 kwietnia 2019

Budząca się siła...


Wpatrzona w szybę słuchałam własnych myśli przelatujących między chmurami. Nie myślałam o tym co było, ani nie skupiałam się na tym, co będzie. W kubku stygła świeżo zaparzona kawa. Świat w kolorach cappuccino. Kot sąsiadów przechadzał się leniwie, rozciągając zalotnie łapki. Smugi światła zwisały do ziemi, odsłaniając całą prawdę. Gałązki tańczyły subtelnie pod wpływem wiatru. Byłam tu i teraz. Twarz podparta dłonią, w uszach dźwięki ulubionej gitary. Nurkowałam w głąb siebie. Takie samotne spacery zawsze działają na mnie uspokajająco i pozwalają eksplorować wnętrze. Swobodny przepływ myśli to moja najlepsza broń na utrzymanie własnej energii do działania. To najlepszy sposób na kontakt z samym sobą...


Tak bliskie

Takie chwile sprzątają mój wewnętrzny bałagan. Wyciskają łzy (również te, ze szczęścia) i przypominają o sile, która przecież tkwi w każdej z nas. Zdobywanie własnych szczytów, wiara we własne możliwości i kobieca wytrwałość w dążeniu do realizacji swoich marzeń. Tak bliskie...tak ważne. Tak trudne. Tak potrzebne.


Kiedy dziewięć lat temu zakładałam bloga, trzęsłam się ze strachu na samą myśl, że odkryje go ktoś z moich znajomych lub rodziny (wtedy wiedzieli tylko rodzice i mój mąż) i powie, że nie podoba mu się to, co robię. Doskonale pamiętam sytuację, kiedy pewnego dnia na korytarzu mojej uczelni podbiegła do mnie znajoma dziewczyna i powiedziała, że znalazła wczoraj mojego bloga. Możecie sobie wyobrazić, jak ogromne było moje zaskoczenie. Nie dałam jej nawet wyrazić własnej opinii, ponieważ byłam pewna, że uważa to za totalne głupstwo. Błagałam ją jedynie, aby zachowała tą informację tylko dla siebie. Mijały miesiące, ja pilnie studiowałam psychologię, blog stawał się coraz chętniej czytany i w pewnym momencie już nie mogłam zapanować nad ukryciem go przed całym światem, chociaż wtedy bardzo tego pragnęłam. Dzisiaj wiem, że to była jedna z lekcji, którą podarował mi los i dzięki niej przekonałam się, że zawsze warto wytrwale działać w zgodzie z samym sobą. Czasem pomimo i wbrew. Czasem pod prąd i z wiatrem, również.

Dojrzewam

Dzisiaj jestem szczęśliwą kobietą, która z pasji uczyniła pracę. Która każdego dnia stara się przełamywać własne wewnętrzne bariery. Wiem, że emocje rodzące się we mnie, emanują na moich najbliższych, dlatego nie tłumię ich. Idę, sprawdzam, podejmuję ryzyko, próbuję nowych rzeczy i nie boję się płakać, kiedy dopadają mnie gorsze dni. Dzisiaj jestem szczęśliwą żoną i mamą. Ogrom nowych obowiązków i nowa codzienność sprawiły, że moja wewnętrzna siła rozkwita każdego dnia na nowo... Poczucie mocy i niemocy równocześnie - czynią, że dojrzewam. Jak płatki wiosennych kwiatów, otwieram się. Pomalutku, w swoim rytmie.


Kolekcja OHELO marki W.Kruk

Do stworzenia dzisiejszego wpisu zainspirowała mnie autorska biżuteria OHELO marki W.Kruk.
Narracja kampanii oparta jest na symbolice niezwykłej rośliny ohelo, która jako jedyna rośnie na skrajnie nieprzyjaznych, wulkanicznych gruntach. Tak, by inne rośliny mogły podążać za nią. Ta roślina jest symbolem wewnętrznej siły, którą każdy z nas może w sobie znaleźć pomimo przeciwności losu. Autorska biżuteria OHELO jest symbolem zmiany i wytrwałości w dążeniu do realizacji marzeń, nawet w najtrudniejszych warunkach. Taki jest przekaz tej biżuterii i kampanii.



zdjęcia: Mateusz/postprodukcja: ja

PŁASZCZ - vintage
MOM JEANS - Mango
KOSZULKA - Zara
NASZYJNIKI - W.KRUK  (TUTAJ & TUTAJ)
PIERŚCIONKI - W.KRUK (TUTAJ & TUTAJ)
KOLCZYKI - W.KRUK

« Nowszy post Starszy post »

2 komentarze

  1. JAk ja kocham Twoje zwiewne włosy jak i zwiewne spojrzenie na pewne sytuacje!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładnie wykonane zdjęcia. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń

Instagram