26 października 2017

Co mówi o Tobie Twoja fryzura? Moje spostrzeżenia...


Pamiętacie projekt Kalendarza Literackiego, w którym miałam przyjemność wziąć udział? Jego celem było połączenie urody kobiet, kunsztu fryzjerskiego z literaturą oraz miłością do książek, a przede wszystkim działaniem pro bono na rzecz najmłodszych. Uwielbiam tego typu akcje, dlatego z przyjemnością wzięłam w niej udział.

Anna Karenina i moja burza loków

Październik to "mój" miesiąc, ponieważ właśnie teraz wcielam się w postać Anny Kareniny. Nie ukrywam, że praca nad tym projektem była dla mnie wyzwaniem, ale i ogromną przyjemnością, o czym pisałam Wam więcej w tym wpisie. To właśnie wtedy po raz pierwszy styliści Milek Design, przy wsparciu Schwarzkopf Professional wyczarowali z moich włosów prawdziwe dzieło. Nigdy nie pomyślałabym, że ten dzień już na zawsze wpłynie na sposób w jaki postrzegam samą siebie…

- Burza malutkich loków na mojej głowie? - wykrzyknęłam, kiedy dowiedziałam się, jak wygląda plan działania.
- Będziesz wyglądać dziewczęco, ale z pazurem…
- Yyy...

Moje oczy błądziły po suficie, a ja przygryzałam usta i zastanawiałam się, czy aby na pewno jest to właściwa decyzja? Miałam naprawdę kiepskie wspomnienia związane z mikroskopijnymi loczkami…i z pewnością nie chciałam w tamtym momencie do nich wracać. Dziewczyny dały mi czas na zastanowienie się, więc skończyłam z kubkiem gorącej kawy w dłoni i po pierwszym łyku - przytaknęłam! Do tej pory nie wiem, co ta kawa ze mną zrobiła?!

Styliści z Milek Design zaczęli działać, trochę to trwało. Pasmo za pasmem. Lokówka, prostownica…grube wałki. Delikatne uniesienie u nasady i w końcu mogłam spojrzeć w lustro!

Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Burza loków była doskonała! Jeszcze nigdy nie widziałam u siebie tak ogromnej objętości włosów. Uśmiech nie znikał z mojej twarzy przez cały dzień, mimo, że praca na planie trwała kilkanaście godzin. Ta sytuacja nauczyła mnie, że czasem warto posłuchać specjalistów i po prostu spróbować czegoś nowego, dotąd nam nieznanego.

Gdyby nie akcja związana z Kalendarzem Literackim, pewnie nigdy nie zastanawiałabym się nad tym, jaki wpływ może mieć moja fryzura na mnie, jako kobietę? To doświadczenie wywołało we mnie lawinę pytań i skłoniło do podjęcia zmian…

wlosy

Co mówi o nas fryzura?

Włosy to jedna z najbardziej widocznych, a przy tym zmiennych cech naszej urody. Poprzez kolor, długość czy ułożenie wysyłają całą gamę ukrytych sygnałów. Niemal w tym samym momencie, w którym grzebień stał się przedmiotem codziennego użytku, kobiety zaczęły go używać do układania włosów, aby wywrzeć na otoczeniu pozytywne wrażenie. "Mocno tapirowane włosy, warkocze, wysoko upinane koki i ogromna ilość lakieru – właśnie w taki sposób wspominamy czasy Marii Antoniny. W połowie osiemnastego wieku upięcia piętrzyły się do wysokości nawet półtora metra, aby je utrzymać mocowano je na drucianych rusztowaniach oraz wspomagano końskimi włosami lub słomą, a na koniec pudrowano." Obecnie brzmi to dla nas dość ekstrawagancko, ale wtedy było codziennością. Fryzura, która miała tak solidne mocowanie potrafiła utrzymać się na głowie właścicielki nawet do dziesięciu dni. Nie sądzę jednak, że dodawała ona uroku, wskazywała raczej na status społeczny kobiety.

"W czasach rewolucji francuskiej fryzury kobiet wyrażały coś więcej. Najczęściej symbolizowały pamięć osób, które zginęły na gilotynie. Kobiety poprzez krótkie włosy dawały dowód, że są dalekie od przyjętych norm. W latach sześćdziesiątych wśród konserwatywnych kobiet popularną fryzurą były krótkie włosy stylizowane na Jackie Kennedy, natomiast poeci, malarze, hipisi lubowali się we włosach spływających na ramiona. Lata siedemdziesiąte to czas dredów, w latach osiemdziesiątych to wielkie grzywki były symbolem sukcesu." Dopiero lata dziewięćdziesiąte umożliwiły kobietom ucieczkę od ścisłych nakazów. Nastąpił wówczas czas samodzielnej interpretacji własnych fryzur. Kobiety bez obaw mogły decydować jaka fryzura jest dla nich odpowiednia…
źródło: Toby Fischer-Mirkin

Obecnie istnieje pełna dowolność, jeśli chodzi o dobór fryzury…jej koloru i kształtu.  Pewne znaczenia pozostają jednak wciąż aktualne. Dzisiaj krótkie włosy to wciąż oznaka pewności siebie. Kobieta, która nosi taką fryzurę daje znak, że jest zainteresowana czymś więcej niż tylko swoim wyglądem. Krótkie fryzury symbolizują też otwartość oraz brak obaw przed pokazaniem własnych rysów twarzy. Długie, rozpuszczone włosy kojarzą się z wyobraźnią i zmysłowością. Opadające, jedwabiste loki przypominają romantyczną opowieść. Z głową otoczoną bujnymi lokami jesteśmy silne, ale jednocześnie musimy być świadome wizerunku, jaki tworzymy.

Konkurs

Ze zmiany powierzchowności często wynikają poważne, pozytywne zmiany w naszej psychice. Nowe uczesanie może być doskonałym sposobem na zapoczątkowanie głębszej przemiany, dlatego razem z salonem Milek Design mam dla Was KONKURS, w którym do wygrania będą:

3 x zestawy kosmetyków OSiS+ Session Label, które pomogą Wam stworzyć każdą fryzurę,
3 x zabiegi regeneracyjne wraz z modelowaniem w Salonach Milek Design w Warszawie.



Aby wziąć udział w konkursie odpowiedzcie na poniższe pytanie wraz z krótkim uzasadnieniem.

Gdybyś mogła żyć w świecie literackim, kim chciałabyś być?


Sześć najbardziej kreatywnych odpowiedzi zostanie nagrodzonych powyższymi nagrodami.
Kochane na Wasze odpowiedzi czekam do 5 listopada 2017.


WYNIKI

Trzy zabiegi regeneracyjne wraz z modelowaniem w salonach Milek Design w Warszawie wędrują do:

- Alicji Trojanowskiej

- Pauli Mikiewicz

- kasi84


Trzy zestawy kosmetyków OSiS+ Session Label wędrują do:

- Julii Książek

- Aleksandry Koman

- Magdaleny Ćwirko-Godyckiej


Trzy nagrody-niespodzianki ode mnie wędrują do:

- Małgosi

- Doroty

- karolinssss


Bardzo dziękuję za wzięcie udziału i proszę, aby wszystkie osoby zgłosiły się do mnie na maila: cammy@interia.eu

zdjęcie główne: Krzysztof Opaliński
zdjęcia z backstage: Artur Kowalczyk

« Nowszy post Starszy post »

14 komentarzy

  1. Gdybym mogła żyć w literackim świecie chciałbym być jak Meggie z serii "Atramentowe serce" Cornelii Funke. Dzięki tej serii pokochałam literaturę, więc to dla mnie książka wyjątkowa. Chociaż zapomniałam już wiele szczegółów tej cudownej powieści, to co najbardziej zapadło mi w pamięć nie zniknęło - umiejetność głównej bohaterki, Meggie, do ożywiania tego co czyta. W ten sposób mogłabym stać się częścią wszystkich pięknych historii i poznać uroki więcej niż jednego świata, a w związku z tym zwiedzić wiele miejsc, doświadczyć wielu przygód i spędzić czas z bohaterami z którymi spotkanie jest moim marzeniem. Bycie jak Meggie umożliwiłoby mi poznanie bliżej wiecej niż jednej postaci literackiej, a wtedy nie czułabym już potrzeby by Stać się jak oni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja Cię nie poznałam, ale czad! :) Ja zmieniłam ostatnio fryzurę... niestety... Miłego wieczoru. Jestem tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już Ją widzę! Wychowana w świecie ideałów I wciąż (na Boga) wierząca, jak naiwna małolata w piękno, dobro, dobro I ponownie piękno chciałabym się przenieść... nad Niemen!! I to nie o to chodzi, ze kraj nad Wisłą mi nie odpowiada- bynajmniej, kocham warszawskie korki, bo oprócz nich audiobooków mogę słuchać tylko jak prasuje- a szczerze tego nie cierpię! Zatem z mostem Syreny jestem zapanbrat, chodzę odwiedzać Chopina, uwielbiam wspólny bilet łączący strefy 
    Ale Niemen. Od dziecka żyłam wyobrażeniem iz szczytem kobiecości I godności jest Andrzejowa Korczyńska. W obecnych czasach mogła by być ewangelidzkim biskupem I to tylko dlatego, że "u nas" kobiet nie wyświęcają. Posiada cały wachlarz dobrodziejstw i stoicki spokój, który w moich oczach Ją nobilituje.
    Wyobrażcie sobie matkę (chociaż Zygmusia w tej opowiesci pominiemy), ikonę stylu pisaną wieczną czernią, zaślubioną ojczyźnie (chociaż wdowa z krwi i kości) i ta miłość pond konwenansami, która ja połaczyła z ubogim Korczynem.
    Jako nastolatka byłam święcie przekonana, że Ewa Demarczyk podziela moje zdanie, skoro takze jest „czarnym aniołem” – (obnażyłam się juz z mojej naiwności, więc schować ironiczne usmiechy ;).
    Moja Andrzejowa ukochana przez szwagra Benedykta, uwielbiana przez sąsiadów, idolka Justysi I kompas cynicznego Zygmusia. KTÓRA BY TAK NIE CHCIAŁA? ...ja tak chcę...ja tak chcę... ja tak codziennie sie staram być wzorem dla córek, rozkochanym płomieniem uczucia dla swojego męża oraz wzorowym menagerem w firmie (w której ogladam Paryż- chociaz polskiego nieba nad nim nie ma:)) Gonie marzenia i idieały, codziennie na nowo buduję swoją postać, by choć trochę sie przybliżyć do zamożnej DAMY znad Niemna. Widze siebie idącą w strone lasów pomiędzy zielonymi łanami zbóż, w czarnych koronkach, otoczoną wspomnieniami, od których lśnię i koniecznie wsród porannych mgieł!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdybym mogła żyć w literackim świecie chciałabym być bohaterką książki Louisa Aragona "Wieśniak paryski" i przenieść się do surrealistycznego Paryża lat 20 XX wieku, pełnego obrazów Picassa i Modigilaniego, wierszy Paula Eluarda i André Bretona oraz całej tej magicznej otoczki XX-lecia. Chciałabym poczuć tę niezwykłą atmosferę bohemy, w dzisiejszym świecie tak nieosiągalną i odległą. To byłoby jak pełen nostalgii powrót do duchowego domu, którego się nigdy nie poznało.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niełatwo jest wybrać jedną postać, kiedy na myśl przychodzi tyle fantastycznych książek. Jednak pytanie jest na tyle otwarte, że myślę,że nie będzie błędem odpowiedź: sobą. W świecie literackim chciałabym być sobą, z wiedzą i świadomością, jaką mam w rzeczywistości, ale z możliwością doświadczania magii i uroków świata literackiego. Najchętniej przenosiłabym się po różnych epokach i rodzajach literackich, żeby poczuć zarówno powiew wiatru z Wichrowych Wzgórz, czy też smak adrenaliny z thrillerów psychologicznych mojego ulubionego niemieckiego autora Sebastiana Fitzka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdybym tylko mogła przybrać jakąś postać, chciałabym być... Pippi z książek Astrid Lindgren! Kocham jej upór, umiejętność radzenia sobie w każdej sytuacji oraz tę rudość na głowie i w sercu. :P Już jako dziecko zazdrościłam jej, że może mieszkać sama i samodzielnie decydować o swoich losach. No i oczywiście zazdrościłam jej siły - kto by nie chciał przenieść sobie domu? :D Pippi - najlepsza bohaterka literacka na świecie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdybym miała być bohaterką literacką bez wątpienia wcieliłabym się w rolę Ewy Berbeki, żony Macieja, który zdobył Everest, K2, Annapurne i wiele innych najwyższych szczytów. Dlaczego wcieliłabym się w jej rolę? Dlatego, że bycie żoną himalaisty jest dla mnie niesamowicie imponujące. Bycie żoną jest czymś pięknym - często miłość pozwala nam ustalić życiowe priorytety. Bycie z himalaistą jest o tyle nietypowe, gdyż zdarza się, że męża nie ma w domu przez pół wspólnego stażu małżeńskiego. Wcieliłabym się w rolę Ewy, aby poczuć czym jest prawdziwa miłość, bez poświęceń. Ewa mówi, że bycie żoną himalaisty nie jest żadnym poświęceniem, jest po prostu jej życiem, które sama wybrała i jest w tym życiu szczęśliwa. Przez wiele lat liczyła się z tym, że wspinaczka wysokogórska może odebrać jej męża na zawsze - mimo wszystko nie bała się rodzicielstwa i wspierała męża w jego największej pasji. Chciałabym choć przez chwilę być Ewą, aby poczuć tą wielką, nieograniczoną miłość oraz stuprocentową akceptację pasji towarzysza mego życia. Chciałabym aby w tym wszystkim moje życie miało faktyczną istotę życia, a nie poświęcania go drugiemu człowiekowi. Chciałabym, aby moje czyny były w pełni zinternalizowane z moimi wartościami i marzeniami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Pani wypowiedź została nagrodzona- w mojej ocenie Pani interpretacja była niezwykła! Tematyka literatury górskiej, jak ja nazywam, jest mi dobrze znana I bliska, stąd inne na nia spojrzenie bardzo mnie ujęło! GRATULUJE! ( ps. Polecam "Mój pionowy świat")

      Usuń
  8. Bardzo ciekawy artykuł, jak zawsze zresztą, pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciaż na chwilkę chciałabym być Anią z Zielonego Wzgórza ale jej wersją dziecięcą: historia małej Ani nie była pozytywna dopóki nie trafiła przez pomyłkę do Maryli i Mateusza. Ania miała niesamowitą wyobraźnie i ciągle sobie coś wyobrażała: a tu idealną miłość, piękną suknię której nigdy nie miała, smaki potraw, nadawała romantyczne nazwy ulicą i innym miejscom...miała w sobie dziecięcą naiwność ale też prawdziwość. Często wracam do tej książki bo czasem lubię poczuć się jak moja bohaterka. Dorota

    OdpowiedzUsuń
  10. Kobieta, która od zawsze mnie inspirowała i dla której uwielbiam sięgać po tę książkę to zdecydowanie Kazimiera Wąsowska z "Lalki".Siła, piękno, odwaga, charakter- to imponowało mi w tej postaci od pierwszego spotkania z nią w wersach Prusa. Chciałabym być właśnie nią, bo jest jakaś, jest wyrazista, jest pewna siebie i swojej kobiecości. Ma odwagę bycia sobą, sięga po swoje i też to dostaje, a przy tym jest piękna i inteligentna. Ma w sobie niesamowitą naturalność, ciepło i wielką klasę, której mogłaby pozazdrościć jej nie tylko zmanierowana i pozbawiona tak naprawdę charakteru Łęcka, ale i niejedna współczesna kobieta. Może cofając się do czasów Lalki i wcielając się w postać Wąsowskiej nauczyłabym się także bycia niezależną i wprawnej sztuki flirtu, którą ona posiadła w jednym paluszku jej arystokratycznej duszy. Chciałabym, aby kiedyś powiedział ktoś o mnie tak, jak o niej jeden z jej wielbicieli "Trudno jej, panie, nie uwielbiać, a uwielbiać rzecz niebezpieczna(...)"!

    OdpowiedzUsuń
  11. Gdybym mogła chciałabym choć na chwilę być Elizabeth Bennet z książki "Duma i uprzedzenie". Lubiłam ją za pokojowe nastawienie, a jednocześnie charakterny styl bycia. Jest ona marzycielką, która odstając od reszty staje sie wyjątkowa. Już od pierwszego spotkania z tą lekturą utożsamiałam się z Elizabeth. Nauczyła mnie ona ważnej lekcji życiowej, mianowicie żeby robić swoje i nie przejować się innymi. Taka była główna bohaterka: miała swoje zdanie, którego się trzymała, znała swoją wartość, była wszechstronna. Jej postawa może być aktualna nawet w XXI wieku, pokazuje jak nie zatracić siebie, że warto w coś wierzyć i kochać z pasją. Bardzo polubiłam tą postać, stała sie bliska mojemu sercu, a niektóre jej czyny warte naśladowania.
    Pozdrawiam
    Małgosia

    OdpowiedzUsuń

Instagram