26 lutego 2018

Nowoczesna, ale z zacięciem do dawnych czasów


Ostatnio miałam przyjemność porozmawiać z Rafałem Stanowskim, redaktorem naczelnym magazynu Lounge, o tym jak wyglądały początki mojego blogowania, o codziennej motywacji, duchu vintage, który towarzyszy mi w życiu oraz o tym jak aktualnie wygląda moja praca.



Zapraszam Was na pełną odsłonę tego wywiadu, który ukazał się w lutowym numerze Lounge. Dzięki Rafał za przemiłą rozmowę. 



Gratulacje znalezienia się na bilbordach Galerii Kazimierz jako jedna z twarzy (tutaj szczegóły całego zamieszania). Jak to jest widzieć się na plakatach, co czułaś?

- Na początku ogromne obawy. Nie należę do odważnych osób. Od zawsze wolałam stać z boku i w ciszy pracować. Kiedy otrzymałam propozycję współpracy z Galerią Kazimierz byłam w totalnym szoku. Teraz wiem, że moje lęki były zupełnie nieuzasadnione… 
Odezwało się do mnie mnóstwo osób, które chciały szepnąć mi choć małe, dobre słowo. Czuję wdzięczność, że ludzie poza twarzą widzą coś więcej – mnie ze wszystkimi emocjami! To dla mnie niezwykle ważne. Dzięki takim relacjom doświadczyłam niesamowitego wsparcia i czystej, pozytywnej energii.


Mówisz o tym, że wolałaś stać z boku, ale przecież jesteś autorką popularnego bloga o modzie, życiu i motywacji. Gdy zaczynałaś go publikować musiałaś przełamać pewną barierę, czy Tobie to przyszło naturalnie? 

- To było dosyć naturalne…już jako dzieciak fotografowałam się nawzajem z moją koleżanką. Później mój brat kupił aparat, ponieważ był zafascynowany naturą. Jego pasja, jednak szybko przeminęła, a ja ten moment wykorzystałam…


Pamiętasz chwilę, kiedy zdecydowałaś się na prowadzenie bloga? Co to był za impuls?

- Oj tak, doskonale! To był wieczór. Siedziałam na łóżku w studenckim mieszkaniu i przygotowywałam się do sesji na studiach psychologicznych. Wokół mnie panował niezły chaos. Czułam się przytłoczona nadmiarem obowiązków i poszukiwałam miejsca, gdzie mogłabym uwolnić swoje emocje, złapać kontakt ze światem, który od dawna grał w mojej duszy. Wtedy opublikowałam swój pierwszy post, to było prawie osiem lat temu…dużo się zmieniło od tego czasu.


A Twój pierwszy sukces związany z blogiem? Coś co cię bardzo mocno zmotywowało i powiedziało, że to jest to, czym warto się zająć?

- Tak naprawdę blog to jedna wielka niespodzianka od życia. Jestem wdzięczna za każdą znajomość, mnóstwo ciepłych wiadomości, kreatywne projekty i świadomość, że zawsze warto próbować, bo nigdy nie wiadomo co kryje się za rogiem… Pamiętam swój pierwszy wyjazd (po niecałym roku prowadzenia bloga) w ramach jakiejś akcji do Bielska Białej, gdzie poznałam dużo osób z tego środowiska. To był ten moment, kiedy poczułam, że chcę to robić…przede wszystkim dla siebie, nawet jeśli zawodowo zostanę psychologiem. Po drodze wydarzyło się jednak o wiele więcej niż mogłam wtedy przypuszczać. Zaczęłam pisać i w ten sposób nawiązałam bliską więź z moimi Czytelnikami. Otworzyłam się i zrozumiałam, że blog to nie tylko moje miejsce…to świat do którego chcę zapraszać również inne wrażliwe dusze.


Te wrażliwe dusze mogą nie tylko czytać Twoje teksty, ale także oglądać wysmakowane zdjęcia. Zdradź, kto jest ich autorem?

- Bardzo dziękuję. Przy zdjęciach zawsze towarzyszy mi Mąż, uwielbiamy wspólnie pracować. Często nie musimy nic mówić, aby wiedzieć jaki efekt pragnęliśmy uzyskać. To niezwykle ważne. On potrafi uchwycić małe, proste momenty, a ja zajmuje się delikatną obróbką w stylu vintage, który jest niezwykle bliski mojej „starej duszy”.


No właśnie, duch vintage'u przenika mocno Twój blog. Powiedz, kiedy dotarło do Ciebie, że tak wygląda Twoja, indywidualna estetyka?

- Przez kilka lat prowadzenia tej strony poszukiwałam siebie, zastanawiałam się, co jest najbliższe mojemu sercu. Gdzie ja, jako człowiek, jestem w tym wszystkim? I w końcu - czy jako kobieta, psycholog, normalna dziewczyna, mogę coś wartościowego przekazać…? Wtedy natknęłam się na książkę Agnieszki Maciąg, która w piękny i głęboki sposób opisywała swoje doświadczenia od załamania, poczucia pustki do spełnienia i życia w zgodzie ze sobą, gdzie panuje spokój i kojąca cisza. Jej słowa poruszyły mnie…zaczęłam tworzyć w zgodzie z tym, co odczuwa moja nadwrażliwa dusza i jak interpretuję własną codzienność, a moje zdjęcia dopiero wtedy stały się ich prawdziwym uzupełnieniem, brakującym elementem mojej estetyki, która drzemie w każdym wpisie. Czasem mam wrażenie, że powinnam żyć w innych czasach.



Jak bardzo jesteś konsekwentna w podążaniu za swoim stylem (moim zdaniem jesteś). Czy to jest trudne?

- Bardzo miło mi to słyszeć! Dziękuję. Ta estetyka dojrzewała razem ze mną. Na przełomie ośmiu lat zmieniłam się ja, moje postrzeganie otoczenia, podejście do życia, styl i smak. Obecnie to jest dla mnie naturalne, bo po prostu taka jestem. Nowoczesna, ale z zacięciem do dawnych czasów. Uwielbiam szerokie spodnie z wyższym stanem, bufki, apaszki, berety…


Bloger jest wystawiony na pokusę popularności, by spełnić oczekiwania swoich fanów i potencjalnych sponsorów. Jak sobie z tym radzisz?

- Staram się za dużo o tym nie myśleć. W głowie mam wyznaczoną granicę własnej prywatności. I trzymam się jej. Poprzez bloga i kanały społecznościowe pragnę przekazywać swój punkt widzenia i inspirować do pełnego życia, bo na swoim przykładzie wiem, że jest to niezwykle istotne, aby naprawdę poczuć, że żyjemy. Przychodzą mi tutaj na myśl słowa Agnieszki Maciąg „Nieważne w jakim świecie żyjemy, ważne jaki świat żyje w nas”.


Kiedyś blogi były hobby, dziś stały się sposobem na życie i biznesem - jak to jest w twoim wypadku? 


- U mnie również przez wiele lat to było hobby, sposób na odreagowanie, zabawa. Ostatnie trzy lata przyniosły wiele zmian, a rok 2017 był bardzo pracowitym czasem. Nie mam pojęcia ile godzin spędziłam przed laptopem, o ile za dużo wypiłam kaw i nadgryzłam niczemu niewinnych paznokci. Często nie umiałam, nie wiedziałam albo zwyczajnie nie radziłam sobie. Wiele razy miałam naprawdę dosyć. Jednak wciąż podnosiłam poprzeczkę i wymagałam od siebie więcej. Rok temu założyłam własną działalność gospodarczą, co wywołało we mnie przyjemne uczucie satysfakcji, ale też bardzo szybko doświadczyłam na własnej skórze, ile to kryje w sobie pracy. Gdyby nie pomoc mojego kochanego męża, sama nie dałabym rady z tak częstym tworzeniem wpisów, przygotowywaniem zdjęć, analizowaniem treści przychodzących od firm, pozyskiwaniem stałych partnerów, rozliczeniami, umowami i wieloma, wieloma innymi niezwykle ważnymi czynnościami, które bywają bardzo frustrujące, ale są konieczne do właściwego funkcjonowania mojej rozwijającej się działalności. Ludzie, którzy wierzą w hasło "rób to, co kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia w swoim życiu" chyba jeszcze nie wiedzą co czynią. Każda praca, nawet ta najbardziej uwielbiana, staje się w pewnym momencie obowiązkiem. I tylko od nas zależy, w jaki sposób będziemy kierować własną głową, aby nie zatracić motywacji do działania. A bez szefa nad głową bardzo łatwo o pracoholizm lub prokrastynację. Coś o tym wiem!


Bloger lifestyle'owy musi ciągle poszukiwać interesujących ubrań, lokacji, akcesoriów. W jaki sposób ich szukasz?

- Najczęściej dzieje się to intuicyjnie. Uwielbiam odwiedzać vintage sklepy, ale nie rezygnuję też z popularnych sieciówek. Teraz, kiedy wiem w czym czuję się najlepiej idzie mi to zdecydowanie łatwiej. Kiedyś zbyt dużo eksperymentowałam i chyba zawsze kończyło się to małą katastrofą stylizacyjną.


Media społecznościowe pączkują, nieustannie wymyśla się nowe aplikacje. To wymaga dużej elastyczności i odkrywania nowych technologii, jak sobie z tym radzisz?

- Wciąż i na nowo przełamuje swoje bariery. Kiedyś nie wyobrażałam sobie mówić do telefonu, teraz szczególnie podczas wyjazdów udaje mi się to błędne przekonanie zmienić. To niezwykle zbliża do Czytelników i w ten sposób mogę im „na świeżo” przekazać własne emocje, opowiedzieć o miejscu, w którym jestem. Nowe technologie bywają bardzo pomocne, ale musimy wiedzieć, które są dla nas. Nie korzystam z tych, które nie pasują wewnętrznie do mnie.


Często wspominasz swoich Czytelników. Jak często, tworząc bloga, sugerujesz się ich sugestiami?
- Jestem w stałym kontakcie z Czytelniczkami i staram się odpowiadać na każdą otrzymaną wiadomość. Najczęściej dotyczą one prywatnej sfery, dlatego inspiruje się nimi dopiero w momencie, kiedy otrzymam taką zgodę. To dzieje się jednak dosyć często.


Twoje życie stało się mocno związane z internetem, który jest medium wirtualnym. Czy myślałaś kiedyś, co by było gdyby to wszystko w jakiś sposób zniknęło?

- Nie ukrywam, że pojawiają się czasem takie myśli w mojej głowie. Kiedyś panikowałam…teraz mam pewien mały plan. Wiem, że kontakt z moimi Czytelniczkami jest szczery i prawdziwy, dlatego najprawdopodobniej chciałabym go kontynuować. Wierzę, że dałoby się go przenieść także na realny grunt. A prowadzenie warsztatów z rozwoju osobistego byłoby czymś, w czym może potrafiłabym się odnaleźć?


Czy twój pies często asystuje ci przy tworzeniu bloga? :)

- Zawsze! Uwielbiam go! Decyzja o adopcji psa była jedną z najlepszych w naszym życiu. Polecam każdemu :)

zdjęcia: Mateusz

SWETER - Zara
BERET WEŁNIANY - sklepik przy ul. Długiej w Krakowie - ButikDominiki
PIERŚCIONEK - Apart
« Nowszy post Starszy post »

15 komentarzy

  1. Wspaniały wywiad. Lubię Twój styl pisania i retro klimat bloga. Sama podążam blogowo w kierunku pisania i zdjęć z duszą. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam ten wywiad. Brawo !! Jak zwykle piękne zdjęcia. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie dziękuję! To było dla mnie bardzo miłe, że ktoś pragnął poświęcić mi swój czas :)

      Dobrego dnia :)

      Usuń
  3. Pierwsze zdanie i od razu błąd... Gratulacje mogą być z jakiejś okazji (gratulacje z okazji znalezienia się na bilbordach) albo gratulować można czegoś osobiście (gratuluję znalezienia się na bilbordach), nie można napisać "gratulacje znalezienia się...". Przez takie uchybienie od razu odechciało mi się czytać całość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za czujność! :) Przykro mi, że tak "drobny" błąd zniechęcił Cię do przeczytania.

      Po przeczytaniu Twojej wiadomości przypomniał mi się fragment jednej z moich ulubionych książek: "Czyje jest nasze życie?"

      "Eric Berne jest autorem interesującej koncepcji przedstawionej w książce W co grają ludzie. Psychologia stosunków międzyludzkich. Używając języka jego teorii, powiedziałbym, że w Polsce ulubioną grą jest gra w "przyłapałem cię, ty sukinsynu" oraz postawa "ja jestem OK, a wy nie jesteście OK" albo "ja nie jestem OK, ale wy też nie jesteście OK". Mało jest u nas sytuacji, w których ludzie coś podziwiają, afirmują, doceniają czyjeś osiągnięcia albo szanują czas i wysiłek innych. Sukces innej osoby działa na innych przygnębiająco, starają się więc go zamaskować, zaś samo osiągnięcie - zdemaskować, uznać za rzekome i pozorne. Bo każda napisana powieść koleżanki ujawnia to, że ja takiej nie napisałem. Mogę więc spróbować sam ją napisać albo ocenić tę powieść nisko i powiedzieć wszem i wobec, co należałoby zrobić, żeby napisać lepszą. Osiągam więc sukces."

      Mimo wszystko, życzę wszystkiego dobrego dzisiaj i w ogóle.

      Usuń
  4. Zawsze z zachwytem patrzę na Twoje zdjęcia - są niesamowite a ich klimat zawsze pozostaje mi gdzieś z tyłu głowy, gdy fotografuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale! Na wieść, że ktoś inspiruje się naszą estetyką aż podskoczyłam z radości!
      Dobrego dnia Romanie :)

      Usuń
  5. Cudowny wywiad ! Jesteś prawdziwa i taka skromna :) Wspaniałe jest to co tworzysz. Moc uścisków !

    OdpowiedzUsuń
  6. Kamila , jestem z Tobą od bardzo, bardzo dawna . Można powiedzieć że razem dorastałyśmy w tym Twoim blogowaniu :) rozwijasz się pięknie i ja rozwijam się z Tobą . Nie piszę tu często , ale bardzo często czytam twoje wpisy nawet kilkukrotnie aby pomyśleć , zastanowić się albo zwyczajnie oderwać się od tandety dnia codziennego . Bardzo się zmieniłaś na przełomie tych kilku lat , ale wiedz , że niekiedy czytelnik zmienia się ( w mniejszym lub większym stopniu ) wraz z tobą . Nie wiem czy ma sens to co napisałam ( wybacz chaos ) , ale ogromnie cię cenie i na prawdę inspirujesz - to się na prawdę dzieje ! To niesamowite ! Dziękuję Ci za piękną podróż w głąb siebie , czasem podróż w jedną stronę , czasem podróż bardzo długą i bolesną ale podróż konieczną ! Przy okazji tak pięknego Twojego sukcesu chciałam Ci to napisać . Pozdrawiam serdecznie - Paulina ( - ta od tych włosów nigdy nie ułożonych :) )

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny wywiad, gratuluję ukazania się w magazynie! :) Zdecydowanie na to zasługujesz, jesteś bardzo inspirującą kobietą! Pozdrawiam!
    http://incarolinaslens.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały wpis, przeczytałam jednym tchem! :) Jesteś niesamowita. Gratuluję sukcesów! Dalej rób to, co kochasz, Spełniaj się. Uwielbiam tu wracać... :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś wielce inspirującą osobą, ten styl i energia 😊

    OdpowiedzUsuń

Instagram